Sławię człowieka. Który jest dziełem  Mojego Pana.  Mój Pan go ulepił  Z materii i energii  Na granicy wody i ziemi  I dał mu twarz  Wieczności.   Jego mózg uczynił  Stolicą mądrości.  Jego serce — Tronem miłości i krwi.  Jego zmysłom Dał intuicję aniołów.   Wyobraźni —  Widzenie niebiosów.  Ciału —  Piękno cedrów libańskich.  Uderzam palcami  W siedmiostruną lutnię  I śpiewam chwałę  Dzieła Pańskiego.  Albowiem jest dobre.  Więc dlaczego smucisz się I szukasz sensu swojego istnienia Na mieliznach Nieładu i zwątpień. I ukamienowanych wartości? Dlaczego lękasz się  Życia i śmierci,  Wieczności i przemijania.  I cienia własnej dłoni?  Nie trwóż się.  Nie jesteś osią  Kosmosu,  Który przemija.  Ani osią Życia, Które się wypala.  Ani osią Swojego domu. Zlota I spichlerzy, Które są marnością Nad marnościami.  Jesteś osią Boga.  Mój Pan krąży dokoła Ciebie. Jak rój pszczeli Dokoła ula, Jak ptak Dokoła gniazda. Jak ziemia Dokoła osi.  Więc dlaczego smucisz się,  Duszo człowiecza.  Burzo krwaw...
Szukanie ogółu w szczegółach i jakiegokolwiek sensu w chmurze tagów.

Komentarze
Prześlij komentarz