Czy katolicki chrześcijanin, wyznający "Wiarę Powszechną" jest kosmopolitą?
Z pewnością, ale tylko wtedy, kiedy słowo to nie oznacza żałosnego wykorzenienia z własnego narodu. W żadnym razie nie jest on wówczas sprzeczny z patriotyzmem, ani z poczuciem więzi z własnym narodem czy to w kraju, czy na obczyźnie. Ów chrześcijański kosmopolityzm nie przeszkadza także w tym, aby uznawać różnice pomiędzy narodami i rasami. Na tym naszym kochanym świecie nie należy podciągać wszystkiego pod jeden strychulec. Także w obrębie samej Europy zachować trzeba jej różnorodność. Wolno nawet nosić w sercu miłość do dwóch krajów i dwóch narodów (do jednego większą, do drugiego mniejszą). Tak było w moim przypadku z Węgrami, których języka się nauczyłem i gdzie również zdobyłem moje stopnie akademickie. Jako katolicy nie mamy lokalnej religii, ale wyznajemy religię uniwersalną, która winna panować na całej Ziemi. Skała Piotrowa stoi wysoko wzniesiona dla całego świata, którego różnorodność jest zgodna z wolą Bożą, jak stwierdza motto na początku tego rozdziału ("Bóg, nasz Pan, raduje się różnorodnością" - przyp. red.). Bo czyż byłoby rzeczywiście piękniej i lepiej na świecie, gdyby poczciwy Saksończyk, który wybrał się na Tahiti, natknął się tam na ludek mówiący w saksońskim dialekcie, gdzie dziewczęta i kobiety w niczym nie przypominałyby tych namalowanych przez Gaugina, lecz jego znajome i koleżanki z Saksonii, zaś Papeete na Tahiti wyglądałoby jak saksońskie Schnepwitz albo Kotzschenbroda? Pozwalamy sobie w to wątpić.
Erik von Kuehnelt-Leddihn
Z pewnością, ale tylko wtedy, kiedy słowo to nie oznacza żałosnego wykorzenienia z własnego narodu. W żadnym razie nie jest on wówczas sprzeczny z patriotyzmem, ani z poczuciem więzi z własnym narodem czy to w kraju, czy na obczyźnie. Ów chrześcijański kosmopolityzm nie przeszkadza także w tym, aby uznawać różnice pomiędzy narodami i rasami. Na tym naszym kochanym świecie nie należy podciągać wszystkiego pod jeden strychulec. Także w obrębie samej Europy zachować trzeba jej różnorodność. Wolno nawet nosić w sercu miłość do dwóch krajów i dwóch narodów (do jednego większą, do drugiego mniejszą). Tak było w moim przypadku z Węgrami, których języka się nauczyłem i gdzie również zdobyłem moje stopnie akademickie. Jako katolicy nie mamy lokalnej religii, ale wyznajemy religię uniwersalną, która winna panować na całej Ziemi. Skała Piotrowa stoi wysoko wzniesiona dla całego świata, którego różnorodność jest zgodna z wolą Bożą, jak stwierdza motto na początku tego rozdziału ("Bóg, nasz Pan, raduje się różnorodnością" - przyp. red.). Bo czyż byłoby rzeczywiście piękniej i lepiej na świecie, gdyby poczciwy Saksończyk, który wybrał się na Tahiti, natknął się tam na ludek mówiący w saksońskim dialekcie, gdzie dziewczęta i kobiety w niczym nie przypominałyby tych namalowanych przez Gaugina, lecz jego znajome i koleżanki z Saksonii, zaś Papeete na Tahiti wyglądałoby jak saksońskie Schnepwitz albo Kotzschenbroda? Pozwalamy sobie w to wątpić.
Erik von Kuehnelt-Leddihn
Komentarze
Prześlij komentarz